Po tylu nieprzespanych nocach nie potrafiła trzeźwo myśleć. Nie mogła rozróżnić
prawdy od kłamstwa. Co chwile zerkała przez okno kuchenne, by upewnić się, czy
Rye i Willow nadal tam są.
Bawią się na łące. Ciemnowłosa dziewczynka o niebieskich oczach oraz chłopiec z
jasnymi lokami i szarymi oczami o połowę niższy od siostry ganiają siebie
nawzajem, śmiejąc się po uszy. Ich szczęście na twarzy, spowodowało, że nawet
Katniss zdołała się uśmiechnąć.
Usiadła przy stoliku i chwyciła za kubek kawy. Napój zdążył już wystygnąć,
jednak jej to nie przeszkadzało. Wiosenne słońce oświetlało jej zdołowaną i
pomarszczoną twarz. Po niebie krążyły tuziny Kosogłosów, wyśpiewujących wesołe
melodie zapamiętane z dzieciństwa. Tego lata było ich wyjątkowo dużo w 12
Dystrykcie. To była jedna z nielicznych rzeczy, które rozweselały Katniss.
Za oknem kwitły jej ulubione kwiaty – prymulki. To Peeta je tu zasadził dawno
temu. Z roku na rok jest ich tam coraz więcej. To od ich nazwy wzięło się imię
Prim. Minęło już ponad dwadzieścia lat, odkąd po raz ostatni ujrzała swoją siostrę.
To ona zawsze była dla niej wsparciem, motywacją do walki z Kapitolem,
Rebeliantami, a także z własnymi słabościami. A potem… zginęła w akcji, chcąc
uratować niewinnych ludzi. Gdy tylko sobie o tym przypominała, serce jej się
krajało.
Lecz bardziej bolało ją serce, gdy myślała o Gale’u. Kiedyś była nim aż
tak zauroczona, że pragnęła z nim uciec do lasu i rozpocząć nowe życie. Teraz
nawet ze sobą nie rozmawiają. Gale znalazł sobie podobno jakąś dobrą pracę
kilkaset kilometrów stąd, więc rzadko się widują. Co jakiś czas wraca do
Dwunastki, jednak obydwoje starają się siebie unikać.
Katniss zaczęła nerwowo wystukiwać palcami o blat stołu, pogrążając się w smutku. Była tak oszołomiona
wspomnieniami, że nie zauważyła, jak jej córka wchodzi to domu.
- Mamo! – zawołała
uradowanym głosem – Wróciłam!
Szybko wbiegła do kuchni i usiadła matce na kolanach, chowając coś za plecami.
- Hej, Willow – uśmiechnęła się Katniss i pogłaskała córkę po policzku – Co chowasz za plecami?
Dziewczynka szybko pokazała swoją dłoń i wręczyła matce kwiat do ręki. Uśmiech nagle znikł z twarzy Katniss, gdy zauważyła przed sobą Białą Różę, której intensywny zapach zaczął ją dusić.
- Znalazłam ją w
naszym ogródku! – odrzekła z entuzjazmem – Prawda, że jest piękna?
Pod wpływem silnych emocji Katniss szybko zeskoczyła z krzesła i cisnęła
kwiatem o ziemię. Nagle zaczęła się trząść, a kubek kawy wypadł jej z dłoni i
upadł na ziemię, roztrzaskując się na małe kawałeczki.
- Idź! – zaczęła
wrzeszczeć, ile sił w płucach – Idź i nie wracaj z tym! Już!
- Mamo…? –
przeraziła się, robiąc kilka kroków wstecz
- Proszę, idź! –
Katniss skuliła się na ziemi – Precz!
Gwałtownie do pokoju wbiegł Peeta z przerażoną miną.
- Willow, idź do
brata – szepnął córce do ucha, a następnie podbiegł do Katniss. Kucnął tuż obok
żony i objął ją ramionami.
- Już dobrze,
Katniss – odrzekł troskliwym tonem – Zabrała ją.
- Ale te róże! –
jęknęła, topiąc się w łzach – Znów go widziałam! On mi was odbierze!
- On już nie żyje!
Umarł dwadzieścia lat temu! Uspokój się! Jestem z tobą! Kocham cię!
Katniss ucichła i oboje wstali. Zarzuciła na nim ramiona. Wtem zauważyła
stojącą w drzwiach Willow wraz z bratem Rye'm. Dziewczynce łzy spływały po
policzkach, a chłopiec starał się stłumić przerażenie.
- Chodźcie, już mi
dobrze – odrzekła chrypliwym głosem Katniss, wycierając rękawem łzy z policzek
i gestem rąk przywołała ich do siebie.
Kiedy otuliła swoimi ramionami całą trójkę, poczuła się o niebo lepiej.
Obejmowała ich tak mocno, jakby to miał być ostatni raz. Była zdruzgotana
myślą, że kiedyś może ich stracić. Peeta od dawna zapewniał ją, że nic im nie
grozi, jednak te wizje mówiły same za siebie.
Ciąg dalszy Kosogłosa podoba mi się :D
OdpowiedzUsuń~LoLa
Co to będzie ,co to będzie . Czy mi się wydaje czy my jesteśmy walnięci ,ale w dobrym znaczeniu :D W końcu go założyłeś .
OdpowiedzUsuńZapowiada się bardzo ciekawie :D
OdpowiedzUsuńIdę do kolejnego rozdziału :)
http://w-popiolach-igrzysk.blogspot.com/
Wow, początek świetny, idę czytać dalej ;)
OdpowiedzUsuń