To było jak krótki odpoczynek na jezdni.
Willow obudziła się na jakimś rozłożonym materacyku tuż obok drogi. Przypominało to trochę szpitalne nosze. Miała obdarte ramię i zabandażowaną nogę, która swoją drogą strasznie nie dawała jej wytrzymać. Ból był tak okropny, że mogłaby aż chodzić po ścianach.
Wstała z trudnością na prawą, nieokaleczoną nogę i lekko kulejąc, zrobiła kilka kroczków na przód. Wtem zauważyła przed sobą karetkę i dwóch Strażników Pokoju konwersujących ze sobą. Temat nie należał chyba do najprzyjemniejszych. Willow krótkim krokiem przybliżyła się do nich.
- To przez ten nagły śnieg doszło do wypadku... ale skąd tu ten śnieg? Jest połowa lata! - odparł jeden z nich
- Też mi się to wydaje dziwne, a co z ofiarami?
- Jeden jest ciężko ranny, a drugi nie żyje. Był jeszcze jakiś chłopak i dziewczyna...
- Ci pasażerowie na gapę? - parsknął śmiechem.
- Tak, właśnie ci... - rzekł - Dziewczynie nic się nie stało, ale chłopak...
Willow aż pisnęła z przerażenia. Musiała jak najszybciej odnaleźć Connora.
- Ej, a co ona robi!? - krzyknął policjant na widok Willow i natychmiast ruszył ku niej.
Dziewczyna spanikowała i wyskoczyła na przód. Strażnicy Pokoju ruszyli za nią. Willow, niemal potykając się o własne nogi, zaczęła desperacko szukać Connora. Zajrzała do wnętrza karetki, ale tam było pusto. Cofnęła się, kiedy nagle potknęła się o jakiś worek zwinięty w rulon. W takie miejsca chowano szczątki martwych.
- A-aaa! - złapała się za głowę. - Czy to...?
- Mam cię! - ktoś od tyłu złapał ją za ramię i przyciągnął do siebie. To był jeden ze Strażników Pokoju - Najpierw wbiegasz tak na gapę do ciężarówki, a teraz chcesz tak łatwo uciec?
- Gdzie jest chłopak!? - zapytała stanowczo, ignorując go - Gdzie jest Connor?!
- Connor? To ten chłopak, co z tobą był?
Kiwnęła lekko głową.
- Musimy ją z nami zabrać! - nagle pojawił się drugi strażnik. Wyglądał na bardziej surowego.
- To jest nie uniknione! - odparł, zakładając na dłonie Willow kajdanki - Idziesz z nami!
- Gdzie mnie chcecie zabrać? Gdzie jest Connor? Wypuście mnie! - krzyknęła, histeryzując.
Strażnicy Pokoju spojrzeli na siebie. Kiwnięciem głowy dali sobie jakiś znak. Ten, który trzymał Willow za nadgarstek, wyciągnął z kieszeni jakąś strzykawkę. Bez zastanowienia wbił ją w szyję dziewczyny, a ta natychmiast zeszła na drugi świat...
Ty się nie przejmuj, że późno dodajesz rozdział. Nie przejmuj się, że nie masz weny. Ja i tak nigdzie się nie wybieram! :D
OdpowiedzUsuńWybacz, że komentarz będzie bez ładu i składu, ale jest piąta nad ranem. Nie spałam dziś w ogóle, więc mam nadzieję, że zrozumiesz...
To ja może przejdę do rozdziału;
Chwila, co? Connor, żyj! Błagam, niech on przeżyje! Nie wyobrażam sobie tej historii bez niego! Wiliam, no nie bądź taki! Powiedz przynajmniej co z nim. :'c
A co jeśli to nie śnieg, tylko płatki róż? No wiesz, białe. Taak, zdaję sobie sprawę, jak to niedorzecznie brzmi, ale warto ruszyć wyobraźnią, prawda? :D
No i ostatnia kwestia- gdzie ją zabierają?! Wstrzyknął jej coś, dzięki czemu ,,zeszła na drugi świat''. To wcale nie brzmi tak, jakby umarła, wcale. XD No, ale w każdym razie; oni ją tam do brata wywiozą, tak? :o
Ja zmykam.
Pozdrawiam, karmeeleq
kiedy-gram-znika-caly-swiat.blogspot.com
Nie, nie, braciszek później xD Willow żyć to jeszcze żyje (na razie xD) a z Connorem się okaże xD Trza potrzymać w napięciu, nie? xD
UsuńDzięki za koma ^^
Hej nominuję cię do LBA :) pytania u mnie na blogu:)
OdpowiedzUsuńhttp://nietypowiherosi.blogspot.com/
~LoLa
Niezłe zakończenie rozdziału, czekam na następne ;) i proszę napisz szybko, bo jestem ciekawa. Przy okazji też, zapraszam chętnych do siebie:
OdpowiedzUsuńhttp://igrzyskaostrzem.blogspot.com/