środa, 11 lutego 2015

Pamiętnik

     Willow szybko wybiegła z gabinetu ojca i ruszyła po schodach na samą górę. Weszła do pierwszego pokoju na lewo, który niegdyś należał do jej rodziców. Ponieważ Peeta był zwykle zajęty, w sypialni najczęściej przebywała Katniss.

     Pomieszczenie nie należało do zbyt zamożnych, gdyż jej matka była raczej człowiekiem dość skromnym. Po jednej stronie stało wyłącznie łóżko i stolik nocny, a po drugiej niewielka szafa. Tuż naprzeciwko znajdowało się okno przysłonięte dwoma ciemnymi firanami. Po pokoju unosił się przyjemny zapach łąk i kwiatów.

      Willow podbiegła do okna i odsłoniła firany, dzięki czemu pokój wypełniła jasność. Przez szybę zauważyła czarne auto pana Lorensa, które właśnie wyjechało. Dziewczyna była wstrząśnięta tym, że wkrótce będzie musiała opuścić dom. Wydawało jej się to niedorzeczne. Miała wrażenie, że komuś na tym bardzo zależało... W Kapitolu coś się dzieje i chyba znów staje się taki jak dawniej.

     Od dawna nie wchodziła do tego pokoju. Po raz ostatni była tu kilka miesięcy temu, kiedy szukała swojej matki. Wkroczyła tego dnia właśnie do jej sypialni i zauważyła swoich martwych rodziców leżących obok siebie i obejmujących się nawzajem. To było dla niej straszne przeżycie. Wszystko działo się bardzo szybko. Zawsze roniła łzy, kiedy sobie o tym przypominała.

     Willow przeszła wzdłuż sypialni, aż zauważyła na stoliku nocnym oprawione zdjęcie. Chwyciła za ramkę i ujrzała starą fotografię z przed kilku lat, na którym znajdowała się jej cała rodzina. Willow miała wtedy osiem lat. Była wtedy tak szczęśliwa, że nie myślała, iż kiedyś wszystko może się posypać.

     Odstawiła zdjęcie na półkę i rzuciła się na łóżko. Nagle poczuła pod głową jakiś twardy przedmiot. Wstała z materaca i odkryła kołdrę wraz z prześcieradłem. Pod spodem leżała niewielka książka, która przypominała swoim wyglądem zwykłą książkę. Willow chwyciła obiekt do ręki i przyjrzała mu się z bliska. Na ciemnej okładce widniał wielki napis: „Białe Róże”.

     Willow przeleciała kartkami. Strony były zapisywane ręcznie. Dziewczyna rozpoznała pismo swojej matki. Zauważyła również, iż większość kartek jest kompletnie pustych. Wtem zrozumiała z czym ma do czynienia…

- Pamiętnik – szepnęła cicho i powoli.

     Willow nie była w stanie powstrzymać ciekawości, dlatego położyła się wygodnie na materacu i przewróciła kartkę na pierwszą stronę. Bez wahania zagłębiła się w lekturę…

„Minął już rok, odkąd po raz pierwszy widziałam go po tylu latach. Widzę jego twarz każdego dnia, każdej nocy. Jakby starał się mnie nastraszyć… To mnie wykańcza. Słyszę jego śmiech. Wszędzie widzę i czuję duszący zapach róż. Peeta zapewnia mnie, że on nie żyje, ale ja wiem swoje. On chce się zemścić. Nie mogę mu na to pozwolić. Nie pozwolę mu, by skrzywdził moją rodzinę, a tym bardziej moje dzieci. Nie pozwolę ci na to, Snow”

     Willow była w szoku. Nie wiedziała co teraz myśleć. Bardzo zdziwiło ją to zdziwiło, a szczególnie wspomnienie o Białych Różach. Przypomniała jej się nagle cała sytuacja z przed kilku lat, kiedy przyniosła do domu bukiet białych róż i podała go matce. Przez ten cały wypadek doprowadziła Katniss do obłędu. Więc powodem tego wszystkiego był prezydent Snow. Willow znała jego. Uczono ją na jego temat w szkole, do której niegdyś uczęszczała. Mimo wszystko wzięła się  za dalsze czytanie...

„Prezydent Snow. Dawny dyktator Panem, który podobno zginął ponad trzydzieści lat temu. Czemu jednak go widzę? Za każdym razem, gdy go widzę, grozi mi. Straszy mnie, że kiedyś powróci i się zemści. Wszyscy uważają, że mam problemy psychiczne. Peeta namawia mnie, bym w końcu poszła do jakiegoś psychiatry. Ale ja jestem zdrowa… Czy ja naprawdę mam zwidy? Te spotkania wydają się takie realistyczne, takie prawdziwe, takie… bliskie…”

     Dziewczyna, czytając zapiski matki, była bardzo wstrząśnięta. Przekartkowała z kilkanaście stron, aż w końcu natrafiła na całkiem ciekawy fragment zatytułowany: „Zagadka”.

„Ja i Peeta jesteśmy ostatnimi żyjącymi zwycięzcami głodowych igrzysk. Nie jest to dziwne? Kapitol znów się zmienia, ja to wiem. Prezydent Snow co raz częściej składa mi niezapowiedziane wizyty. Ostrzega mnie, że mój czas już się skończył. Staję się co raz słabsza i nic już na to nie poradzę. Twierdzi, iż wśród nas dorasta nowy dyktator, który wkrótce zajmie tron należący niegdyś do Snowa. Mam wrażenie, że moje dni są już policzone…”

     Willow zamknęła szybko pamiętnik i wstała z łóżka. To, co przeczytała, było dla niej niewiarygodne. Czy to możliwe, by Katniss wiedziała o tym, że umrze...

- Willow! - zawowała pani Benson z dołu - Obiad!

- Idę! - krzyknęła, po czym podstawiła książkę na komodzie - Potem cię przeczytam do końca.

     Po czym wstała z łóżka i zbiegła po schodach.

1 komentarz: