niedziela, 12 lipca 2015

Ucieczka

     Willow wzięła tylko najpotrzebniejsze rzeczy: mapę Panem, trochę pieniędzy i rzecz jasna pamiętnik matki, którego Connor wczoraj nie chciał przyjąć. Wszystko włożyła do swojego czerwonego plecaka. Wychodząc ze swojego pokoju, zauważyła na kredensie starą fotografię rodziny, na której byli wszyscy, których kochała. Wrzuciła ją do swojej torby na wierzch i wyszła na korytarz.
 
     O tej porze pani Benson jeszcze spała. Nie chcąc jej zbudzić, Willow zeszła bezszelestnie po schodach do kuchni, by przygotować trochę prowiantu na potem. Wreszcie ubrała swoją kurtkę jeansową i wyszła na zewnątrz. Oddalając się od drzwi, raz jeszcze spojrzała na swój dom. Po jej policzku spłynęła łza. Z tym miejscem kojarzyło jej się wiele wspomnień z dzieciństwa. Wiedziała jednak, że jej noga nigdy już tu nie postanie.
 
     Wybiegła ostatni raz z wioski zwycięzców, po czym ruszyła do centrum Dystryktu 12. Wiał chłodny wiaterek. Słońce ledwo wychylało się zza horyzontu. Z powodu dość wczesnej godziny ulice świeciły pustkami. Willow prawie dotarła do Marvel Street, gdzie miał czekać na nią Connor. Była ciekawa, na jaki pomysł wpadł chłopak, by trafić do Kapitolu.

     Marvel Street była jedną z najważniejszych i najdłuższych ulic w dystrykcie 12. Było to takie centrum usługowe, gdzie roiło się głównie od sklepów i centrów handlowych. Kiedy Willow była mała, zawsze z rana chodziła tu z mamą i Rye'm po świeże pączki z różą i rogaliki. To było jedno z wielu przyjemnych wspomnień, które pamiętała z dzieciństwa.
 
     Po chwili Willow skręciła w prawo. Nogi już ją bolały od tego biegu, ale kiedy ujrzała już Connora stojącego tuż pod sklepem rzeźniczym, zyskała energii. Chłopak miał na sobie przeciwdeszczową kurtkę, ciemne spodnie i trampki. Wyglądał na zziębniętego, ale mimo wszystko był spokojny. Ciekawiło ją, czy blondwłosy znajomy poinformował swoją rodzinę o jego ucieczce na drugi koniec Panem.
 
- Connor! - podbiegła do niego i uścisnęła przyjacielsko.
 
- H-hej, księżniczko - przywitał ją ciepło chłopak i poklepał w ramię - Ale chodź szybko, nie traćmy czasu... już za chwilę ruszamy.

- A jaki mamy plan? - przestąpiła z nogi na nogę.

     Connor wskazał palcem na ciężarówkę po drugiej strony ulicy, której Willow wcześniej nie widziała. Na bocznej ścianie widniało logo dystryktu 10: głowa byka z dwoma nożami u szyi. Dziewczyna zawsze miała z tym obrazkiem złe skojarzenia.

- Ty chyba nie myślisz, że... - zmartwiła się Willow.

- To jest jedyna opcja! Ta ciężarówka przewozi mięso po całym Panem. Teraz wystarczy, że do niej wsiądziemy i w trymiga będziemy już w Kapitolu!

- Ty chyba oszalałeś! Jak nas zobaczą, to od razu utną nam języki lub skarzą na więzienie!

- Taa... to niech lepiej zrobią to Rye'owi...

     Willow spojrzała na niego posępnie, marszcząc brwi. Ciężarówka nagle włączyła silnik. Była już gotowa do startu.

- Willow! Teraz albo nigdy! - zawołał.

- Ale Connor... musi być jakiś inny sposób!

     Chłopak przekręcił oczami. Złapał dziewczynę za nadgarstek i pociągnął ją mimo woli w kierunku ciężarówki. Otworzył drzwi i wbiegł z nią do środka. Zasunął za sobą drzwi, zamykając za sobą jedyny dopływ światła.

     Wewnątrz roztaczała się woń wieprzowiny i wołowiny. Jako że było ciemno, Willow nie wiedziała, gdzie wygodnie się rozsiąść. Powoli poruszała się na około z wyprostowanymi rękami, szukając jakiegoś oparcia. Nagle ciężarówka ruszyła bardzo szybko, przez co Willow wywróciła się do tyłu, upadając na coś miękkiego i tłustego.

     Wtem Connor włączył zapalniczkę. W mig zrobiło się jaśniej. Willow uspokoiła się nieco, ale kiedy zauważyła, że leży na głowie jakiejś martwej świni, wyskoczyła na przód z przerażenia.

- Aaaa...! - pisnęła.

- Ciszej! Bo ktoś nas usłyszy.

     Willow przetarła kurtkę z kawałków mięsa i poszła na koniec ciężarówki, gdzie nie roiło się od wędlin i innych mięsnych wyrobów.

- Przynajmniej mamy co jeść! - uśmiechnął się Connor.

- Przestań, to nie jest śmieszne! Właśnie leżałam na głowie jakiegoś martwego wieprza - wzdrygnęła się - Jak na to patrzę, to aż mi się odechciewa jeść mięso do końca życia...

     Connor usiadł tuż obok Willow. Dziewczyna się zarumieniła. Żeby zmienić temat, wyciągnęła z plecaka mapę Panem i rozłożyła na ziemi.

- Jesteśmy tu... - wskazała na Dystrykt 12 - A musimy znaleźć się tu... - przeniosła rękę na obszar, gdzie widniał napis Kapitol - To znaczy, że musielibyśmy przejechać przez jedenastkę, dziesiątkę i dwójkę, a wtedy bylibyśmy o krok od Kapitolu...

- Tylko co potem? - zapytał.

- Tego jeszcze nie wiem... - ziewnęła - Przepraszam, ale poszłam dzisiaj późno spać...

- Nic nie szkodzi. Śpij jak chcesz. Myślę, że...

     Willow nie zdołała nawet usłyszeć to, co Connor powiedział. Chłopak zgasił zapalniczkę, a dziewczyna rozłożyła się na twardym gruncie. Mrużąc oczy, odpłynęła w głęboki sen.

4 komentarze:

  1. Pare bledow stylistycznych, powtorzen. np. "wszyscy, kogo kochała", "skradła się" , "Wyglądał na zziębniętego, ale mimo wszystko wyglądał na spokojnego", "wisiało logo", "ciężarówka roznosi mięso", usłyszeć to, co Connor chciał powiedzieć". Mysle, ze wystarczyloby po prostu, zczytac tekst po napisaniu.

    Co do samej tresci, zapowiada sie nie lada przygoda.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, masz rację :D Na początku nie widziałem aż tyle błędów xD

      Już poprawiam, Dzięki :)

      Usuń
  2. No więc, lepiej by było, gdybyś jednak przczytał ten tekst jeszcze raz i się zastanowił nad nim troszku xd
    "Willow zeszła bezszelestnie po schodach do kuchni" - czy to znaczy że schody mocno szeleściły i ogólnie zachowywały się głośno? xd
    "Wreszcie ubrała swoją kurtkę jeansową" - rewia mody xd Dżinsowa kurteczka, czerwony plecaczek, który zapewne wcale nie będzie się rzucał w oczy xd
    "Po jej policzku spłynęła łza." A była ona samotna i kryształowa? :'( xd
    "Było to takie centrum usługowe, gdzie roiło się głównie od sklepów i centrów handlowych." NO BEZ JAJ XD C E N T R Ó W H A N D L O W Y C H? XDD Już to widzę jak w takim świecie mają centra handlowe xd
    "(...) po świeże pączki z różą i rogaliki." Zaraz zaraz, czy ich ojciec nie był piekarzem? xd Nie mógł sam tego upiec? xd
    "- H-hej, księżniczko - przywitał ją ciepło chłopak" Wiesz kto tak jeszcze mówi? BELLAMY DO CLARKE XD THE 100 WSZĘDZIEEE
    Ateraz coś co mnie rozłożyło na łopatki xd
    Nr 1: Jakby powycinać odpowiedznie fragmenty tej rozmowy, to wiecie co by powstało?
    "Connor wskazał palcem na ciężarówkę po drugiej strony ulicy, której Willow wcześniej nie widziała. [...] Dziewczyna zawsze miała z tym obrazkiem złe skojarzenia.
    - Ty chyba nie myślisz, że... - zmartwiła się Willow.
    - To jest jedyna opcja! [...]
    - Ty chyba oszalałeś! Jak nas zobaczą, to od razu utną nam języki lub skarzą na więzienie!

    - Taa... to niech lepiej zrobią to Rye'owi... [...]
    - Willow! Teraz albo nigdy! - zawołał.

    - Ale Connor... musi być jakiś inny sposób!
    [...] Złapał dziewczynę za nadgarstek i pociągnął ją mimo woli w kierunku ciężarówki. Otworzył drzwi i wbiegł z nią do środka. Zasunął za sobą drzwi, zamykając za sobą jedyny dopływ światła."
    Cczy tylko mi wygląda to jakby Connor chciał zgwałcic Willow? xd
    Oraz nr 2: "Chłopak przekręcił oczami." Mój osobisty fawotyt tego rodziału xd Co, Connor miał pokrętła w oczach? XD
    Pozdrawiam cię, Voldi ^^


    OdpowiedzUsuń
  3. Okej, powiem, że rozdział mnie rozśmieszył, za co masz plusa. Dlaczego? Sama nie wiem, ale kiedy przeczytałam, że upadła na martwą świnię, od razu mi się humor poprawił. Jestem okropna! ._.
    Tylko jestem na Ciebie zła ze względu na długość. Chociaż nie. Bardziej Willow mi przeszkadza, bo to w końcu ona była zmęczona. Pff. Mam nadzieję, że się wyśpi i wynagrodzi mi ten niedosyt. ;3
    Pozdrawiam, karmeeleq. :)

    OdpowiedzUsuń